Wada serca: DILV
Julek Poraziński walczył z chorobą przez 17 lat. Dziś nie ma Go wśród nas, ale dzięki wielu dobrym ludziom, a zwłaszcza wspaniałym specjalistom, mógł ten krótki okres życia spędzić niemal w taki sam sposób, jak Jego rówieśnicy. Julek urodził się z wadą serca pod postacią wspólnej komory. Przeszedł dwa zabiegi w Warszawie i rozwijał się normalnie. Po 6 latach od operacji metodą Fontany, dzięki której mógł żyć, mając tylko jedną komorę serca, zauważyliśmy pierwsze symptomy zbliżającej się nowej choroby: zespołu jelitowej utraty białka, ciężkiego powikłania zdarzającego się czasem po tego typu zabiegu kardiochirurgicznym. Długo walczyliśmy o Jego zdrowie. Julek przez lata leczony był w CZD w Międzylesiu. Po pewnym czasie, łykanie dziesiątek tabletek i zjadanie niesmacznych odżywek przestało wystarczać. Wtedy walkę o Jego zdrowie kontynuował prof. Edward Malec w Münster. Później, już w Polsce, Julek miał przejść przeszczep serca, ale zgodził się jeszcze poddać operacji wymiany zastawki w Instytucie Kardiologii w Aninie. To też nie pomogło... Były lepsze okresy i gorsze, były pobyty w szpitalu, ale było też zwiedzanie Akropolu i piramid... Julek chodził do szkoły razem z rówieśnikami, zwiedzał świat, a to wszystko na własnych nogach (dopiero po nasileniu choroby zdarzało Mu się w muzeum usiąść na wózek inwalidzki). Mówił biegle po angielsku i zupełnie nieźle po francusku, sam uczył się rosyjskiego. A skoro o nauce mowa, to musimy napisać, że nawet w szpitalu, w tym najtrudniejszym czasie, uczył się regularnie, jak każdy nastolatek. W lipcu 2015 roku zdał eksternistycznie czternaście egzaminów i otrzymał świadectwo ukończenia I klasy LO z wyróżnieniem. Kryzys nadszedł 1 sierpnia tego samego roku i odebrał nam Julka na zawsze. Ale nie z naszych serc i naszej pamięci...