Wada serca: VSD
Aktualizacja 4.04.2017
Z ogromną radością pragniemy poinformować, iż operacja naszego syna Dariusza Zauchy odbyła się 23 marca 2017 roku i przebiegła zgodnie z planem pana profesora Edwarda Malca. Pan profesor zamknął ubytki w przegrodzie międzykomorowej serca tworząc podczas zabiegu "nową łatę", wykonał plastykę tętnicy płucnej po usunięciu bandingu i naprawił zastawkę uszkodzoną w poprzednim roku podczas nieudanej próby zamknięcia ubytków w Polsce. Po operacji syn został wybudzony, rozintubowany i ok. godz. 15tej powiedział "mama" na mój widok. Po dwóch dniach pobytu na intensywnej terapii Daruś został przeniesiony na kardiologię i 26 marca zaczął chodzić. Częste spacery po oddziale przyczyniły się do wchłonięcia gromadzącego się płynu w opłucnej. Pojawiły się krwawienia z nosa, które zostały skonsultowane laryngologicznie i ustąpiły po wdrożeniu leczenia. W 8 dobie po operacji zostaliśmy wypisani do domu. Daruś czuje się dobrze, chciałby już biegać i skakać i grać w piłkę, ale wie,że musi jeszcze trochę czasu z tym poczekać.
Bardzo dziękujemy za okazaną pomoc i wsparcie wszystkim darczyńcom i Fundacji Cor Infantis. Dzięki Państwa pomocy udało się zgromadzić środki niezbędne na operację naszego syna. Nie umiemy opisać radości - szczęścia naszego, rodziny i najbliższych z faktu udanej operacji i tego, iż syn od września 2017 roku będzie mógł pójść do szkoły, ćwiczyć na lekcjach wychowania fizycznego z rówieśnikami - "normalnie" żyć.
Z całego serca dziękujemy panu profesorowi Edwardowi Malcowi, pani docent Katarzynie Januszewskiej i całemu zespołowi operującemu za „naprawienie serca” naszemu synowi, wszystkim lekarzom, pielęgniarkom i personelowi szpitala za okazaną serdeczność, wyrozumiałość otwartość i uśmiech przy każdej czynności i na każdym kroku. Proces leczenia i opieka w UKM jest na najwyższym poziomie.
Dziękujemy
Joanna i Janusz Zauchowie
z synami Dariuszem i Mateuszem
Historia Darka
Daruś ma 6 lat, mieszka z rodzicami i 12-letnim bratem w Woli Rzędzińskiej koło Tarnowa.
Wadę serca u Darusia wykryto zaraz po jego urodzeniu – okazało się, że ma ubytki w przegrodzie międzykomorowej serca w części mięśniowej. Diagnoza wywołała u nas przerażenie – jak można żyć z „dziurami w sercu”? Okazuje się, że można – niemal jak każdy zdrowy człowiek – wszystko zależy od miejsca, w którym się znajdują oraz ich rozmiaru. Nadzieja, którą dawali lekarze, że są ubytki, które same zarastają, szybko prysła. To nie dotyczyło naszego syna, ubytki powiększały się, męczył się podczas karmienia piersią coraz bardziej, narastała niewydolność oddechowa.
Gdy Daruś miał 2,5 miesiąca odbyła się w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie pierwsza operacja serca – z uwagi na trudne umiejscowienie ubytków był to banding tętnicy płucnej. To taka opaska na tętnicy płucnej nie pozwalająca dostać się zbyt dużej ilości krwi do płuc, likwidująca trudności z oddychaniem i pozwalająca doczekać do kolejnego etapu leczenia wrodzonej wady serca tzn. zamknięcia ubytków, a następnie zdjęcia założonego bandingu i wykonania plastyki tętnicy płucnej.
Przez 5,5 roku syn był pod stałą opieką kardiologów, rozwijał się prawidłowo, ale o chorobie nie dało się zapomnieć - każdego dnia, gdy podczas biegu za piłką, czy dłuższego spaceru zatrzymywał się, siadał lub kładł by odpocząć, a serce biło tak mocno jakby chciało „uciec z klatki piersiowej” – czuliśmy bezradność i strach. Jeździliśmy na konsultacje, nie pozwalaliśmy zapomnieć o Dariuszku. Czekaliśmy w kolejce na operację zamknięcia ubytków a następnie zdjęcie bandingu, który nie jest obojętny dla zdrowia i przyszłego życia naszego dziecka – powoduje przerost prawej komory serca i jej przeciążenie. Wreszcie po kilku zmianach planowanego terminu spowodowanych koniecznością pomocy dzieciom w cięższym stanie niż nasz syn, doczekaliśmy się.
W maju 2016 roku odbyły się dwie próby zamknięcia ubytków w przegrodzie międzykomorowej. Najpierw wykonano cewnikowanie serca z nieudaną próbą interwencyjnego zamknięcia ubytków. Doszło do uwięźnięcia implantu w strukturach zastawki mitralnej i w konsekwencji jej uszkodzenia – niedomykalności IIº. Syna operowano ze wskazań życiowych – co to oznacza? Nastąpiło zatrzymanie akcji serca. Kardiochirurgom szczęśliwie udało się uwolnić uwięźnięty implant, jednak podjęta próba zamknięcia ubytków kolejnym implantem również nie powiodła się. Ten czas, świadomość, że mogło się przydarzyć najgorsze – to pozostanie z nami już na zawsze. Po 22 dniach pobytu w szpitalu, dzięki opiece lekarzy i pielęgniarek wyszliśmy do domu. Dariuszek poradził sobie z tym wszystkim, pokonał przeciwności i wrócił do „swojej formy” - biega, gra w piłkę, bawi się z rówieśnikami w zerówce. Gdy pogoda nie sprzyja zabawie na świeżym powietrzu to buduje w domu z klocków lego i bawi się dinozaurami oraz robotami.
Po tak długim oczekiwaniu na operację i nieudanych próbach zamknięcia ubytków w kraju podjęliśmy decyzję o operacji syna u pana profesora Malca z uwagi na jego talent i ogromne doświadczenie w ratowaniu dziecięcych serduszek. My, rodzice oboje pracujemy dzięki pomocy dziadków i rodziny, którzy przejmują opiekę nad Darusiem, gdy jesteśmy nieobecni. Ze środków własnych i po zaciągnięciu pożyczek, uzyskamy na ten cel kwotę ok. 50 000 zł. Jednak to za mało. Koszt pobytu syna i operacji w Niemczech to 30 000 euro tj ok. 130 000 złotych.
Prosimy o pomoc w pokryciu kosztów operacji, która pozwoli Dariuszkowi oddychać, uśmiechać się, bawić – kiedyś w przyszłości pracować i cieszyć się życiem.
Dziękujemy za wsparcie i zrozumienie.
Rodzice Darusia
Chłopcu można pomóc dokonując wpłaty na rachunek Fundacji:
Fundacja na rzecz dzieci z wadami serca Cor Infantis
86 1600 1101 0003 0502 1175 2150 z dopiskiem „Dariusz Zaucha”
Dla wpłat zagranicznych:
USD PL93 1600 1101 0003 0502 1175 2024 "Dariusz Zaucha"
EUR PL50 1600 1101 0003 0502 1175 2022 "Dariusz Zaucha"
Kod SWIFT dla przelewów z zagranicy: ppabplpk
Bank: BGŻ BNP PARIBAS oddział w Lublinie, ul. Probostwo 6A, 20-089 Lublin
Fundacja Cor Infantis nie pobiera prowizji ani żadnych dodatkowych opłat. Całość zebranych środków przeznaczona jest na leczenie dziecka.