Zgromdzone środki zostaną przeznaczone na bieżące potrzeby związane z leczeniem i rehabilitacją.
Przekaż 1,5% podatku:
KRS 0000290273
Cel szczegółowy / tytuł przelewu: MIA ŚLĘCZEK
Nr konta 86 1600 1101 0003 0502 1175 2150
Fundacja Cor Infantis nie pobiera prowizji ani dodatkowych opłat. Całość przekazanych środków przeznaczana jest na pomoc dziecku. Dziękujemy!
Nasza historia zaczyna się już w brzuszku, gdy dowiedziałam się w 13 tygodniu ciąży bliźniaczej 1 kosmówkowej 1 owodniowej. W dużym skrócie, ciąże te występują rzadko (1% ciąż bliźniaczych , to ciąże 1k1o) stwarzają dużo problemów i obarczone są większym ryzykiem powikłań. Sam poród następuje często najpóźniej w 36 tygodniu. Dlatego ilość badań oraz ich częstotliwość są zwiększone. Z tego też względu, wykonuje się rutynowo ECHO serca płodów. Na jednym z nich, zupełnie niespodziewanie usłyszeliśmy, że jedna z córek ma powiększoną prawą komorę serca. Nie mogłam w to uwierzyć! Jak to możliwe, skoro dotykam brzucha i wyraźnie czuje dwa identycznie bijące serduszka. Niestety kolejna wizyta potwierdziła nasze obawy, lecz z konkretną diagnozą musieliśmy poczekać aż do porodu.
Sam poród odbył się nagle (30.03.2015) w 33 tygodniu trwania ciąży, ze względu na pogorszenie się stanu zdrowia jednej z córek. Natychmiast wykonano cesarskie cięcie. Był to ostatni moment kiedy dziewczynki były razem, a w moich oczach od tamtej pory już nic nie wyglądało jak powinno... Nie mogłam być przy swoich dzieciach, kiedy tak bardzo mnie potrzebowały. Nie mogłam ich przytulić ani pocałować. Lea (zdrowa córka) została zabrana na Oddział Patologii, gdzie przebywała tydzień czasu. Mia zaraz po porodzie potrzebowała natychmiastowego ratunku, nie oddychała samodzielnie. Wymagała podania odpowiedniego leku (Prostin) bez którego by nie przeżyła.
I tak 1.04.2015 po przeprowadzeniu dokładnych badań, jak wstrętny Prima Aprilisowy żart usłyszeliśmy: Złożona wada serca pod postacią niedorozwoju lewej komoryt z niedomykalnością zastawki trójdzielnej, przetrwałym otworem owalnym i drożnym przewodem tętniczym. Kolejnego dnia Mia była przekazana na Oddział Intensywnej Terapii Kardiologii Dziecięcej do innego szpitala. Jechała tam sama, a ja czułam jakby mi rozdzierano serce na strzępy.
Dopiero po tygodniu, gdy sama z Leą zostałam wypisana, od razu pojechaliśmy do Mii. Tego widoku nie zapomnę do końca życia! Nikt nie chce oglądać swojego dziecka podłączonego do strzykawek, kroplówek, kabli i monitorów. Nawet nie mogliśmy z mężem stać przy jej łóżku razem. Mając zaledwie tydzień była już po pierwszym zabiegu interwencyjnym, który polegał na przezskórnym udrożnieniu zastawki płucnej. Była ona całkowicie zarośnięta. Tuż po zabiegu trafiła na Oddział Intensywnej Terapii Noworodków, gdzie 2 tygodnie nabierała sił i dochodziła do siebie. W drugim miesiącu życia (26.05.15) została poddana kolejnemu zabiegowi. Była to przezskórna plastyka balonowa poprzednio udrożnionej zastawki tętnicy płucnej. Dopiero po tym czasie Mia po raz pierwszy opuściła szpital i poznała swoją siostrę i starszego brata, którzy czekali na nią z utęsknieniem.
Cieszyliśmy się każdą razem spędzoną chwilą, gdyż wiedzieliśmy, że to nie koniec walki. Ponowny zabieg plastyki balonowej zastawki odbył się, gdy Mia miała 8 mc-y (17.11.15). Nie wiedzieliśmy wtedy jakie będą rokowania. Lekarze wypowiadali się bardzo zachowawczo, gdyż nie mieli do czynienia konkretnie z tego typu wadą złożoną. Serduszko Mii nazywamy CUDnym, ponieważ te wszystkie anomalie spowodowały, że serce Mii "jakoś" pracuje samo, bez interwencji kardiochirurgów.
Dziś, po kolejnych kontrolach już wiemy, że operacja będzie konieczna. Mamy nadzieję , że odbędzie się jak najpóźniej. Pojawił się również kolejny problem, mianowicie problemy Mii z chodzeniem. Kiedy udaliśmy się do ortopedy usłyszałam, że Mia ma wrodzoną wadę stóp (lewa jest płasko-koślawa, prawa końsko-szpotawa). Również wtedy ów lekarz powiedział, że ma MPD. Był to dla nas kolejny cios, gdyż byliśmy pod opieką neurologów, poradni i nikt na to nie zwrócił wcześniej uwagi. Diagnoza, która potwierdziła się dopiero po wykonaniu MR głowy postawiona była dopiero w wieku 3 lat.
Mia niebawem nie chodzi samodzielnie jest prowadzana za rączkę lub chodzi z chodzikiem. Potrzebuje stałych rehabilitacji, kilka razy w tygodniu. Specjalistycznego obuwia ortopedycznego (bez ortez nie jest w stanie złapać równowagi i tym samym stanąć stabilnie na własnych nogach). Wraz z siostrą chodzą do przedszkola, są ogromnie szczęśliwe ze mogą to przeżywać razem. Mia niestety potrzebuje dodatkowych zajęć z pedagogiem i logopedą ze względu na MPD.
Jesteśmy zdeterminowani aby podjąć tą ciężką i nierówną walkę i zrobimy wszystko aby nasze dziecko stanęło o własnych siłach na nogach. Głęboko wierzymy, że z pomocą ludzi o wielkich sercach jesteśmy w stanie osiągnąć nasz cel.