Chciałabym opowiedzieć historię swojego małego synka… Kiedy Maks się urodził byliśmy szczęśliwymi rodzicami. Był taki maleńki, kochany, cudowny. Nasz wymarzony. Półtora tygodnia po narodzinach usłyszeliśmy diagnozę. Nasz synek ma wrodzoną wadę serca pod postacią Tetralogii Fallota. Kiedy to usłyszeliśmy, zawalił nam się świat.
Pierwszą operację na otwartym sercu Maks przeszedł gdy miał pół roku. W szpitalu spędziliśmy półtora miesiąca, był to bardzo ciężki czas dla nas, pełen zmartwień i cierpienia synka. Żyliśmy w innym szpitalnym świecie i nikt nie mówił jak nasze życie będzie wyglądało w przyszłości. Sądziliśmy, że to koniec jego bólu, że będziemy już teraz normalnie żyć i funkcjonować jak każda inna rodzina. I przez pewien czas nawet tak było, wszyscy odżyliśmy. Po drodze pojawiły się jednak kolejne problemy – zaburzony rozwój mowy, konieczność usunięcia trzeciego migdała i oczekiwanie na zabieg, który w ostatniej chwili został odwołany z uwagi na brak zaplecza kardiologicznego.
To nie koniec problemów naszego synka ze zdrowiem. Podczas ostatnich badań kardiologicznych okazało się, że konieczna jest kolejna operacja serca. Powiedziano nam również, że wchodzimy w proces reoperacji średnio od dwóch do pięciu lat. To było strasznie, zupełnie nie wiedzieliśmy co robić, załamaliśmy się. I wtedy przypomnieliśmy sobie nazwisko wybitnego polskiego kardiochirurga, prof. Edwarda Malca. Bez zbędnej zwłoki umówiliśmy się na konsultację, trzy dni po wyjściu ze szpitala już byliśmy w Krakowie na wizycie u Profesora.
To, co powiedział nam ten światowej klasy specjalista, to jakby cud, zderzenie dwóch światów, dwóch różnych rzeczywistości. Reoperację trzeba przeprowadzić bezwzględnie, ciśnienie w sercu Maksa jest zdecydowanie zbyt wysokie ale dał nam nadzieję, że nie będzie konieczności wykonywania kolejnych i kolejnych zabiegów tak jak przedstawiano to wcześniej. Był zaskoczony, że przedstawiono nam plan kolejnych, powtarzających się licznych reoperacji. Zaznaczył, że w przyszłości najpewniej zajdzie konieczność wszczepienia zastawki, ale jednocześnie poinformował nas, że przy obecnym rozwoju i możliwościach medycyny najpewniej tą procedurę będzie można wykonać małoinwazyjnie, podczas cewnikowania serca.
Jednego tygodnia cierpienie, łzy, przeraźliwy strach i brak perspektyw, przyszłość dziecka to powtarzające się reoperacje. Kolejnego szczęście, wielkie szczęście, że możemy synkowi podarować inne życie, inne perspektywy, możliwości. Dzięki operacji u prof. Malca w niemieckiej klinice nasz synek może otrzymać szansę na zupełnie inny plan leczenia i zupełnie inną przyszłość. To będzie poważny zabieg, ale szansa jaka pojawiła się przed naszym dzieckiem jest ogromna. Koszt operacji serca Maksa w niemieckiej klinice wynosi 41.000 euro i znacznie przekracza nasze możliowści finansowe dlatego bardzo prosimy o pomoc, dzięki której możliwy będzie nasz wyjazd na operację serca synka.